Pani Mama zapytała przed chwilą, czy będzie jakaś relacja z Wielkiego Sprzątania Tatr w 'Wiadomościach'. Zapewne dziś nie będzie, bo... Sprzątanie było wczoraj, ale po kolei.
Na udział w akcji nastawialiśmy się już od kilku dni. W piątek na Równiach Krupowych stanęły pierwsze namioty wolontariuszy, dla których być może była to jedyna okazja, żeby się rozbić w tym miejscu. Mama przechodząc wczoraj rano obok miasteczka namiotowego rozeznała sytuację. Ustaliliśmy, że pakiety startowe pobierze tata, który wczesnym popołudniem miał coś do załatwienia w okolicy. Wieczorem przymierzyliśmy koszulki, rozdzieliliśmy identyfikatory i poszliśmy spać, bo rano trzeba było wcześnie wstać.
Niedzielny poranek jest w naszym domu zwykle nerwowy. Odwieczna walka postu z karnawałem, a raczej niedzielnego rozmemłania z poczuciem obowiązku. Dziś poszło relatywnie sprawnie, biorąc pod uwagę, że udało się jeszcze zrobić Lenie sesję zdjęciową (o jej efektach pewnie jeszcze napiszemy). Parę minut po 11 już byliśmy w progach, gotowi naprawiać świat. Cała trójka - tata z córkami - wyekwipowana stosownie wyruszyła na sprzątanie Wielkiego Kopieńca.
O 15 dzieci stanęły na jego szczycie z workiem do połowy napełnionym zebranymi śmieciami. Dziewczynki regulaminowo pomachały całemu światu, któremu leży na sercu los naszej planety, zjadły kanapki i trzeba było schodzić na dół za potrzebą i w strachu przed nadchodzącą burzą.
Zaraz po wejściu do domu mama zaczęła odpytywanie. - Spotkaliście innych zbieraczy? Dużo śmieci macie? A po co ten worek zabraliście ze sobą? Przecież przy wejściach miały być punkty zbiorcze...
Tak więc dziś o nas nie będzie w 'Wiadomościach', ale przecież to nie o to chodziło...
PS. A swoją drogą to jak oni wczoraj sprzątali, skoro my dziś uzbieraliśmy pół wora śmieci.
01 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a bo macie tych gór od zaj... :)) a turystów brudasów jeszcze więcej. To oni powinni dostać te wory i zasuwać po śmieci, które zostawiają. Jeszcze bym ich kijem poganiała jak owce, albo raczej barany..
OdpowiedzUsuńAga M.
"worek do połowy pełny..." mi się podbał najbardziej :) kasia
OdpowiedzUsuń