Maja (zamyślona): - Tato, a dlaczego, jak w Krakowie jest dzień, to w Ameryce jest noc?
Tata (poważnie): - Jak słoneczko zachodzi u Ciebie, to idzie do Jasia i Kuby, żeby i oni mogli się nim trochę nacieszyć.
Maja (po chwili, poprzedzając kwestię spazmami śmiechu): - Tato, ale przecież słoneczko nie chodzi, bo nie ma nóżek, tylko takie promyczki.
Tata (niepewnie): - Masz rację, słoneczko nie idzie, tylko... leci po niebie.
Maja (triumfująco): - Ale przecież ono nie ma skrzydeł!
---
Maja (w drodze do przedszkola, obok siedzi Mysia, ukochana przytulanka do poduszki): - Tato, nie będę jednak brała Mysi do przedszkola. Zostawię ją w aucie.
Tata: - Ale Maju, jeżeli ją zostawisz w aucie, to ona pojedzie z tatą do Zakopanego i nie będziesz miała się do kogo przytulić w nocy.
Maja: - Nie będę za nią tęsknić. A ona będzie mogła spać z Tobą. I będziesz mógł do niej mówić "Maja", żeby nie było Ci smutno.
18 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
słodkie :))))
OdpowiedzUsuńhahaha boskooo kombinuje :)
OdpowiedzUsuńinteligentna bestia po rodzicach :))
OdpowiedzUsuń