blog dla leny

To nie jest blog o chorobie. To nie jest blog o zdrowiu.

To jest blog o rodzinie. To jest blog dla naszej córki.

05 września 2016

Superbohaterowie są wśród nas

Jest poniedziałek, a w Zakopanem hektolitry deszczu leją się na głowę. Mimo to gęba taty aż promienieje od uśmiechu. Nieco ponad dobę temu nasze dzieci były już na mecie 1. Biegu po Oddech, organizowanego przez Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą, który w piękne niedzielne przedpołudnie odbył się w Zakopanem.

Podobno jest statystycznie potwierdzone, że około 15% osób, które opłaciły uczestnictwo w imprezie biegowej, ostatecznie nie bierze w niej udziału. W przypadku "Biegu po Oddech" ten odsetek był dużo niższy. To pokazuje, jak silna była motywacja wielu uczestników, którzy z całej Polski przyjechali do Zakopanego. Jeszcze dzień przed imprezą tata był skłonny podejrzewać, że wiele osób opłaciło uczestnictwo na zasadzie wykupienia cegiełki na rzecz pomocy chorym, ale ostatecznie nie weźmie w niej udziału. Jak bardzo się mylił...

"Taki był właśnie Bieg po Oddech" napisała na swoim profilu Justyna Kowalczyk pod zdjęciem, na którym jedna z uczestniczek zmierza na linię startu. Nie byłoby w tym zdjęciu nic poruszającego, gdyby nie fakt, że dziewczyna ciągnie za sobą koncentrator z tlenem. Na innych fotografiach widać z kolei młodych ludzi biegnących w maskach, wyglądających w nich niczym superbohaterowie wyjęci wprost z amerykańskich filmów. Łącznie na starcie wśród pięćset pięćdziesięciu biegaczy, stanęło około trzydziestu chorych, w tym ta, dla której prowadzimy ten blog. Lena nie tylko ukończyła bieg, ale zaraz po przekroczeniu linii mety zabrała się za wręczanie medali tym, którzy przybiegli po niej. Byli wśród nich jej czteroletni brat i babcia, która ręka w rękę z wnukiem pokonała 5 km ulicami Zakopanego. Rodzice biegali wtedy między linią mety a biurem zawodów, choć tacie udało się przynajmniej część dystansu pokonać razem ze swoimi dziećmi.

Jest w tym coś naprawdę wzruszającego, kiedy widzisz ludzi, którzy często oderwani wprost od biurek, robią coś, żeby pokazać chorym, często swoim dzieciom, przyjaciołom, pacjentom, że są z nimi. Najbardziej poruszające są jednak historie chorych uczestników biegu, znane tylko niektórym. W niedzielę w Zakopanem pobiegł między innymi chory po przeszczepie, który już wie, że najpewniej czeka go powtórna transplantacja. Był nastolatek, który kilka dni wcześniej miał wymieniany zestaw PEG do żywienia dojelitowego, czy młoda kobieta, która dopiero co przeszła zaostrzenie i kilka tygodni spędziła w szpitalu. Wśród biegnących byli także ci, których dzieci przegrały walkę z chorobą. - Chcę uczcić pamięć mojego syna, który był chory na mukowiscydozę i odszedł dokładnie 79 dni temu. Biegnę w jego butach - mówił ojciec Piotra Majdzika, który przez lata był dla innych chorych żywą nadzieją i potwierdzeniem, że z tą chorobą można żyć godnie i aktywnie.

Dziś, już wypoczęci przeglądamy setki zdjęć, które do nas docierają i ze łzami w oczach patrzymy na czerwoną z wysiłku, ale uśmiechniętą twarz ośmiolatki, która po raz pierwszy w życiu wzięła udział w biegu i pokonała dystans pięciu kilometrów w 36 min 4 sek. Lena - nasza bohaterka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz