Kota jak kota. Chodzi swoimi ścieżkami, kiedy chce się ją pogłaskać to prycha, jak się ubierze czarny garnitur to się od niej odgonić nie można. Śpi w łóżku, poluje na motyle, spija wodę z wazonów. Kot podróżnik - przez ostatni rok przemierzała wiele kilometrów pomiędzy Łodzią, Krakowem, a Zakopanem. I choć nie znosi podróży, to pewnie wie, że tak trzeba. Mamę i Tatę, swoich żywicieli i opiekunów, łaskawie kocha, na widok Mai wyginając grzbiet ucieka gdzie pieprz rośnie, z Leną nawiązała nić porozumienia. Łasi się, pozwala się pogłaskać, zadowolona pomrukuje i nie zwiewa, gdy Lena na jej widok radośnie woła kiti kiti. Chyba się lubią.

Ta piękna kocica (znam osobiście) otrzymała naprawdę profesjonalną sesję zdjęciową.Świetne zdjęcia. Podziw.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Justyna
I jest wdzięczną modelką :-)
OdpowiedzUsuń