24 lutego 2010
Metoda na (nie)głoda
Lena zdobyłaby mistrzostwo olimpijskie w konkurencji odwracania buzi od pełnego sztućca, gdyby taka dyscyplina była w programie igrzysk. Większość posiłków stanowi nie lada wyzwanie dla całej rodziny. Specjalny program rozrywkowy, aby odwrócić uwagę córki od znienawidzonego widelca czy łyżki rzadko kiedy trafia w gust Leny. Nie działają zmyłki, przekupstwa, prośby ani groźby. Słoiczki - nie, wymyślna kuchnia domowa mamusi - nie, obiadek u cioci Gosi - nie, nie, nie. Jedzienie jest niefajne i basta. Czy doczekamy dnia, kiedy latorośl choć raz na czas zje coś ze smakiem? Coś, co nie będzie słonym paluszkiem albo znalezionym paproszkiem z podłogi?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz