Jedną ze spraw, jakie miały dla nas duże znaczenie po przeprowadzce do Zakopanego, było zorganizowanie dzieciom czasu wolnego. Wbrew pozorom Zakopane nie jest dużym miastem i wybór zajęć dla dzieci jest raczej ograniczony. Dość powiedzieć, że do najbliższego sensownego placu zabaw mieliśmy wtedy... 40 km, bo tyle mniej więcej wynosi odległość z Zakopanego do Rabki. Do Rabki jeździliśmy też na warsztaty plastyczne, spacery po parku i inne atrakcje, których nie byliśmy w stanie zapewnić dzieciom w naszym mieście.
Dopiero po jakimś czasie trafiliśmy do zakopiańskiej "Jutrzenki" i do szkółki sportowo-rekreacyjnej "Frajda", gdzie Maja zaczęła zajęcia z baletu, a później naukę jazdy na nartach.
Lena przez pierwsze miesiące tylko obserwowała baletowe zmagania starszej siostry, by potem do niej dołączyć. Z czasem okazało się jednak, że balet - choć nasza córka podbiła serce prowadzącej zajęcia Pani Galiny - nie odpowiada jej temperamentowi, a może zdecydowała opinia części koleżanek. Tak czy inaczej Lena zmieniła parkiet na matę. Zmiana ta nastąpiła ku naszej radości, co bynajmniej nie było powodowane niechęcią do baletu, tylko tym, że ćwiczenia na sali gimnastycznej, bardziej urozmaicone, mają, obok rozrywkowego, również, a może przede wszystkim, wymiar rehabilitacyjny. Lena już zakodowała, że w poniedziałek są "jej zajęcia" i nie ma takiej opcji, by na nie nie poszła.
W tym miejscu chcemy wspomnieć o Gabrysi i Łukaszu Nawalańcach, właścicielach i założycielach Frajdy, którzy całkiem bezinteresownie od wielu miesięcy dokładają swoją cegiełkę do budowy dobrej kondycji naszej córki. Chcemy, żebyście wiedzieli, że Wasze wsparcie, to realna pomoc w walce z chorobą Leny.
Dziękujemy Wam z całego serca, a nasze uśmiechnięte dziewczyny polecają "frajdziane" zajęcia, bo z Frajdą jest zawsze frajda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz