W końcu nastały wakacje, wyczekiwane i zasłużone. Czas planowania, pakowania, podróży bliższych i dalszych. Gdy jedni jeszcze czekają na wymarzony urlop, inni już rozpakowują walizki po wakacyjnych wojażach. No nie ma sprawiedliwości na świecie. My właśnie należymy do tych (nie)szczęśliwców dla których główny punkt wakacyjnego programu właśnie dobiegł końca.
Kilka dni temu wróciliśmy z Chorwacji, gdzie wybyczyliśmy się na kamienistych plażach, wypławiliśmy w lazurowych i przyjemnie ciepłych wodach Adriatyku. Było cudnie. Dziewczyny nie chciały wychodzić z wody, plaża była niezmiennym punktem na wakacyjnej liście, a w strojach kąpielowych właściwie mogły spać. Maja doskonaliła, nabywane na basenie podczas roku szkolnego, umiejętności pływackie, natomiast Lenka, dla której tylko pobyt nad morzem jest okazją do pływackich szaleństw, nie odbiegała od starszej siostry. Skakanie ze skał, nurkowanie, łowienie kamieni, zabawy na pontonie i bez. Woda, woda, woda cały czas. I nie straszne jej były nawet sine usta i gęsia skórka. Tylko Ignaś musiał dojrzeć do tego by się zanurzyć w morzu. Zajęło mu to - bagatela - półtora tygodnia, ale przez ostatnie dwa dni też ciężko było go wyciągnąć z wody.
Z ogromną radością obserwowaliśmy nasze dzieci: zdrowe, oddychające wspaniałym nadmorskim powietrzem, wypoczywające na maxa i zawierające wakacyjne znajomości. Myślę, że na to nasze dobre samopoczucie najbardziej istotny wpływ ma ogólny dobrostan Leny. Patrząc na nią, pełną energii, radości, iskierek w oczach i z zaokrąglonymi różowiutkimi policzkami, wydaje się, że ma się do czynienia z kompletnie zdrowym dzieckiem. Gdy jest tak dobrze jak teraz, łapię się czasami na tym, że mukowiscydoza schodzi na jakiś daleki, nierealny i obcy plan, i tylko codzienna rehabilitacja i leki przypominają o tym, że niestety jest ona, mukowiscydoza, częścią naszego życia.
Póki co przed nami jeszcze półtora miesiąca letnich rozrywek i planów wyjazdowych. Ale o tym następnym razem. A co do wakacyjnych znajomości to serdecznie pozdrawiamy Maję i Michała Sawickich z rodzicami , z którymi poznaliśmy się na chorwackiej plaży. Jak widać świat w realu jest małą wioską, czego dowodem jest nasze spotkanie. Spotkanie rodzin nie znających siebie, lecz znających swoje rodzinne historie z sieci. Mamy nadzieję, że i Wasz urlop się udał i migdałki Mai nie dały Wam mocno w kość.
10 lipca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a tu w czerwonej sukience mała Małgosia!! jaaa... I Ignaś - cały tatulek.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia!
przytulam Was mocno, tęskniłam za wpisami i nie mogłam sie doczekać.
Aga M.
A my tęsknimy za Wami, i za polskim morzem też troszeczkę
UsuńSuper że tak Wam się udał wyjazd!! Nasz co prawda bliżej ale też udany. Zosia miła kłopot z oderwaniem się od wody :) tylko w Bałtyku trochę temperatura niska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
No to teraz kontynuacja wakacji w Zakopanem by się przydała
UsuńWitajcie,
OdpowiedzUsuńmy również zakończyliśmy tą przyjemniejszą część wakacji, a bez wątpienia cieplejszą. Majeczka do samego końca czuła się dobrze. Cała trójka pluskała się w morzu do bólu.
Miło było spotkać Was na tej nadmorskiej skałce:)
Pozdrawiam ciepło z deszczowego Śląska
Ania S.
A my z deszczowego Podhala też pozdrawiamy, no i do następnego razu. Gdzieś, kiedyś...
UsuńZawsze powtarzam, że każde spojrzenie (foto nr 1) mojego syna jest wyzwaniem ;-)
OdpowiedzUsuń