Dzieciaki miały dziś zapowiedziane, że powinny iść wcześnie spać, by dać szansę Mikołajowi na dostarczenie prezentów. Usłyszały historię, że Mikołaj przychodzi tyko wtedy, gdy przez okno widzi, że wszyscy już śpią bardzo mocno i że nie będą mu zakłócać spokoju. Na niewiele się to zdało, wszyscy marudzili do 22.30, a Lena zasnęła dopiero przed 23.00. Emocje wzięły górę i pogróżki, że Mikołaj nie zdąży wypakować dla nich prezentów niewiele pomogły.
W każdym razie dopiero teraz udało nam się usiąść do pakowania. A właściwie pakuje Tata. Ja podziwiam, nie pierwszy raz zresztą, jego umiejętności ładnego zapakowania najbardziej nieforemnych kształtów. Z cała pewnością nadaje się na Elfa. Co do oczekiwań, to Ignacy na razie pewnie nie ma żadnych, ale dziewczyny popuściły wodze fantazji. Ich prośby, spisane i wysłane do Mikołaja już w ubiegłym tygodniu, musiały zostać zweryfikowane i podzielone pomiędzy jutrzejsze święto i Boże Narodzenie. Zresztą wiedzą już, że nie mogą liczyć na wszystkie prezenty, o które poprosiły, bo Mikołaj chce obdarować wszystkie dzieci na całym świecie i pragnie, żeby każde dziecko tego dnia dostało upominek i było szczęśliwe. Historyjka tyleż przyjemna, co nieprawdziwa. Ale na razie niech dzieci wierzą w Świętego Mikołaja, a my będziemy tę wiarę pielęgnować. Tak długo jak to możliwe.
---
Mam dyskusję z mężem, który przejęty rolą Elfa, jeszcze się krząta wokół prezentów. Dać rózgę, czy rózgi nie dawać. Według mnie - dawać. Mikołaj musi też trochę pogrozić palcem. Piotr uważa że nie. Twierdzi, że dzieci będą miały traumę. A Wy co myślicie?
Miłego otwierania prezentów.
05 grudnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja tam zawsze strasze rózgą,ale nigdy nie dostali... A moze powinni?
OdpowiedzUsuńCo do wiary w Mikołaja. Każdy pisze list, inaczej Mikołaj nie przychodzi do "niedowiarków". 17letnia córka zaczęła list od słów: Drogi Grubasie! :)
Pisanie listów będziemy kontynuować- bo to i miła zabawa, wspomnienia na stare lata i pamiatka, która dostaną jak będa sie wyprowadzać do swoich domów. Wszystkie listy przechowujemy :) Wspomnienia dzieciństwa to to co możemy dać naszym dzieciom jako wyprawkę w dorosłe życie. Ściskamy Was wszystkich mikołajkowo
Aga M.
Z włąsnego doświadczenia to nie wiem jak to jest z tymi rózgami, ale znam dzieci które znalazły taki prezent w bucie. Chyba jednak nie przyniósł efektów oczekiwanych przez rodziców :)
OdpowiedzUsuńMagia dziecięcej wiary w świętego jest super!
No więc z rózgami wzięliśmy się na sposób. Zostały złożone w neutralnym miejscu, przy oknie w salonie, jakoby wypadły Mikołajowi przypadkiem, gdy wychodził. Zapewne były przeznaczone dla innych dzieci, bo przecież u nas w domu nie ma nikogo, kto w ostatecznym rozrachunku zasłużyłby na rózgę :)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej dziewczyny były tymi rózgami bardzo przejęte. Śmiem twierdzić, że najbardziej ze wszystkiego co - świadomie czy przypadkiem - zostawił Mikołaj w naszym domu. Traumy chyba nie będzie, a świadomość, że są na świecie ludzie, którzy zasługują na rózgę, nie zaszkodzi.
Wiara w Mikołaja sprawia, że święta stają się magiczne i mimo, iż Misia ma już 9 lat my ciągle wierzymy. Jak mała miała 5-6 lat, zaczęła dociekać, czy aby na pewno Święty istnieje. Opowiedziałam jej wówczas historyjkę o tym, że Mikołaj przychodzi tylko do tych dzieci, które w niego wierzą. Przynosi im to o czym marzą. Jednak czasami dzieci przestają w niego wierzyć i wówczas Mikołaj ich już nie odwiedza. Rodzice wtedy takim dzieciom sami kupują prezenty aby im nie było smutno, ale rodzice nie zawsze wiedzą o czym marzą dzieci :) Historyjka na tyle skuteczna, że Misia mimo, iż jej koledzy nie wierzą, ciągle wierzy i próbuje dociec jak to jest naprawdę:)Będzie mi strasznie smutno jak już dorośnie i ta magia zniknie.
OdpowiedzUsuń