blog dla leny

To nie jest blog o chorobie. To nie jest blog o zdrowiu.

To jest blog o rodzinie. To jest blog dla naszej córki.

03 listopada 2010

O, słodkie przyjemności!

Przyjemnie jest wchodzić do ciepłego domu, domu pachnącego dopiero co upieczonym ciastem. Mamie przypomina się okres, gdy sama była dzieckiem i w sobotę razem ze swoją mamą i młodszą siostrą zabierały się do wypieków. Był to czas, kiedy nie było niedzieli bez swieżutkiego domowego ciasta. Na początku pomaganie mamie (babci Leny i Mai) ograniczało się do wylizywania miski (mniam, surowe ciasto na serniczek), z czasem coraz bardziej można się było zaangażować, mieszać, dosypywać, kosztować (mniam, polewa), by w końcu, gdzieś tak pod koniec szkoły podstawowej przejąć pałeczkę i tydzień w tydzień piec swoje popisowe ciasto - marmurka. Pora więc i tym razem zakasać rękawy i przygotować coś na przyjazd taty.



Wprawdzie dla mamy kulinarne wycieczki kończą się dodatkowymi centymetrami w obwodzie bioder, ale Lena, która przy mukowiscydozie musi mieć dietę wysokokaloryczną, wysokobiałkową i bogatą w tłuszcze, tylko skorzysta. O ile będzie jadła. A z tym bywa różnie.

3 komentarze: