Wszyscy śpią, poza Leną, któa walczy z bezsennością, po raz kolejny chce siku, szuka Lwa - swojego towarzysza do spania, chichocze, mruczy, prosi, by się do niej przytulić. Wszyscy oprócz Leny i jej mamy, rzecz jasna. Uff, chyba za chwilę w końcu zaśnie. W pewnym momencie siada wyprostowana jak struna i głosem nie znoszącym sprzeciwu ordynuje: to jeszcze poprosimy Pana Boga.
Oczywiście kochanie, mówię, choć moja cierpliwość wisi na włosku. A o co chcesz poprosić Pana Boga?
O dobry pokój, o zdrowie dla wszystkich, o to żeby mama dobre rzeczy mi gotowała. Ciebie prosimy.
Wysłuchaj nas Panie.
Ale to nie koniec, mija chwila ciszy po czym Lena mnie pyta: Mamo, a czy Pan Bóg wie, ze ja myślę?
Mhmm, potakuję.
A czy on słyszy, że ja do ciebie teraz mówię? Moja cierpliwość jest już zdrowo nadwyrężona. Wie. I nie jest z tego powodu zadowolony, myślę w duchu. Przytulam Lenę jeszcze mocniej i cichutko mówię. No śpij już, cisza na morzu...
xxx
Mamo, a jak wrócisz do pracy, to kto będzie rządził? - Maja pyta rysując dziewczynę w krawacie.
No Tata.
Acha, A teraz to kto rządzi?
No Tata,
Acha....wow, to on jest PROFESOREM!!!
28 listopada 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hehe,czad! poczytałam na głos w pracy :)
OdpowiedzUsuńa co? niech wiedzą jaka mądra rodzina :)
całuski dla wszystkich
Aga M.
P.S. nie odnosze się do wpisu o emigracji....wiecie dlaczego. Chociaż moze ...1 zdanie: mam takie same odczucia: może powinniscie,ale z drugiej strony moje serce krzyczy NIEEE!!