Byliśmy dziś na Jasełkach w wykonaniu grupy teatralnej SABLIK czyli podopiecznych zakopiańskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Długo mógłbym pisać o radości wykonawców i dumie ich rodziców, ale ten wpis jest o czymś innym. Przez cały spektakl tata bał się, że Lena z Mają wykonają jedną ze swoich popisowych awantur, niwecząc wysiłek aktorów i ich opiekunów. Niepotrzebnie. Nasze córki obejrzały spektakl z otwartymi buziami, a niespodziewane zakończenie sprawiło im wielki zawód podobnie zresztą jak reszcie osób w wypełnionej po brzegi sali.
Maja przyznała potem, że nie wszystko zrozumiała, ale tylko dlatego, że dzieci mówiły żywą góralską gwarą. Zobaczyłem w jej oczach zrozumienie dla wysiłku aktorów i wielką radość, że mogła zobaczyć "kolegów po fachu" na scenie. W końcu nie dalej jak w sobotę miała ostatnie wystawienie Jasełek w swoim przedszkolu. Lenie najbardziej zapadła w pamięci Śmierć w białym prześcieradle i z kosą pod bokiem. Przez cały dzień chodziła i pytała: - Kto to jest śmierć? - Śmierć, to jest taka pani, która przychodzi po ludzi, którzy umierają. Dobrych zabiera do nieba, złych - do piekła - próbował obrazować tata. - A ty, gdzie byś wolała pójść: do nieba czy do piekła? - Do domu.
ps. Jutro pierwszy pełnowymiarowy dzień Leny w przedszkolu. Trzymajcie kciuki.
15 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no to czekamy na świeżą relację z przedszkolnego pierwszego dnia :) Aga
OdpowiedzUsuń