Lena jest mistrzynią w rozbawianiu człowieka do łez, szczególnie wieczorem, gdy pora na sen. Żadne rytuały, prośby czy groźby nie zdają egzaminu. Lena chodzi spać, kiedy chce. A sęk w tym, że zwykle chce późno. Bardzo późno. A wygląda to tak. Mama kładzie się z córami do łóżka, dzierżąc wybraną wcześniej książeczkę. Po skończonym czytaniu, nadchodzi czas na autorską opowieść, a potem kołysanki. Obecnie w repertuarze są dwie: Babci laleczki (czy ktoś poza moją teściową zna tą kołysankę?) i AAA kotki dwa. Jeżeli kołysanka w opinii Leny jest śpiewana zbyt cicho, mama jest upominana:
Mama, nie cicho pewaj. Pewaj gośno. Gośno pewaj.Następnie dziecię układa się na boczek i zaczyna miarowo oddychać. Czas się ewakuować. Mama powolutku wysuwa rękę spod córuni i w tym momencie ta odwraca się z szeroko otwartymi oczami.
Spij mama, spij. Aha, jeszcze nie pora. Mama nasłuchuje. Oddech się uspokaja. Można wyjść. Uff. Szybkie spojrzenie na zegarek....no, 10.30, jeszcze wieczór, można coś zrobić. I właśnie kiedy po całym dniu padnięta matka zasiada do komputera (do książki, do kolacji, do TV....wedle uznania) słychać jakiś szelest i w drzwiach ukazuje się młodsza córka.
Bawić - zarządza panienka, a rodzice pękają ze śmiechu.

---
młodsza córka
OdpowiedzUsuń